#11 Ostatni dzień roku



Zaraz wracam ...
Ciekawe, ilu ludzi powiedziało coś takiego,
 żeby chwilę potem na dobre przepaść?


"Ostatni dzień roku" Katarzyny Misiołek kupiłam jeszcze przed wakacjami. Książka długo przeleżała na półce. Jakoś tak się złożyło, że ciągle brałam do czytania inne książki. W między czasie przeczytałam "Dziewczynę, która przepadła" K. Misiołek - stanowi ona kontynuację "Ostatniego dnia roku", czyli zaczęłam czytać od końca serii :).

Jak to się mówi moc urzędowa dała o sobie znać i tym sposobem postanowiłam uzupełnić swoją wiedzę czytelniczą o "Ostatni dzień roku".

Jest to tragiczna historia rodziny, która przeżywa zaginięcie najbliższego członka rodziny.
Ostatni dzień roku to oczywiście Sylwester, dzień w którym szykujemy uroczyste powitanie Nowego Roku i tak miało być w przypadku Moniki i jej męża Jakuba, którzy przygotowywali się do tego szczególnego dnia, który sam w sobie ma podniosły charakter. Huczna zabawa, noworoczne postanowienia i oczekiwanie, że nadchodzący rok przyniesie same dobre zdarzenia. Każdy z nas ma takie pragnienia. 
Monika wychodzi z mieszkania tylko na chwilę. Coś musi dokupić, może o czymś ważnym zapomniała? Tego nie wiemy. Jedno jest pewne, wyszła i nie wróciła. Żadnej wiadomości nie zostawiła dla męża, gdzie się wybiera. Po prostu rozpłynęła się jak mgła, nikt jej nie widział. Zaniepokojony mąż zaczyna jej szukać najpierw u rodziny i znajomych. Gdy te poszukiwania nie przynoszą efektu zgłasza zaginięcie żony na policji. A śledztwo trwa i trwa, mijają kolejne lata. Jak zakończy się historia z tajemniczym zaginięciem Moniki - sprawdźcie sami.



Katarzyna Misiołek zaserwowała nam historię, która tak naprawdę może wydarzyć się w życiu codziennym. Często słyszymy, że ktoś wyszedł i nie ma z nim kontaktu a rodzina poszukuje zaginionego. Narratorem jest Magda - siostra Moniki, która nam relacjonuje co przeżywa ona sama, szwagier oraz rodzice.  Moment, w którym rodzina dowiaduje się o zaginięciu Moniki powoduje, że nic nie jest już takie samo. Jesteśmy świadkami gwałtownych emocji jak rozpacz, histeria, gniew a także bezsilność. Rodzina stara się wszelkimi sposobami odnaleźć zaginioną. Jednak wraz z upływem czasu dostrzegają, że muszą dalej żyć, bez względu na wynik śledztwa i czy Monika kiedyś do nich wróci. Dylematy natury moralnej co rusz dopadają naszych bohaterów. Mają wyrzuty sumienia, że nie wszystko zrobili co w ich mocy. Najgorsze co może dla nich być to niepewność, co stało się z najbliższą osobą. Zarwane, bezsenne noce i pytania bez odpowiedzi.




Warto zwrócić uwagę na okładkę - młoda kobieta, szklanka z herbatą i pomarańcze z wkłutymi goździkami - idylliczny świąteczny obrazek- może zmylić nie jednego czytelnika. Historia Moniki i jej rodziny nie ma nic z tym wspólnego. Już od pierwszych stron dostajemy obuchem po głowie, dramat rodziny właśnie się rozpoczyna.

Autorka z pełnym sukcesem pokazała czytelnikowi, jak kruche jest szczęście i jak niewiele potrzeba, aby zostało ono zdmuchnięte jak domek z kart. Zwraca nam uwagę jak ważne są szczere rozmowy z najbliższymi. Skrywanie tajemnic nie prowadzi do niczego dobrego, lecz powoduje, że zaufanie, którym obdarzamy najbliższych może zostać bezpowrotnie zniszczone.




Książkę czytało mi się dobrze, chociaż były momenty, gdy przydługie opisy męczyły mnie. Nie do końca polubiłam Magdę, która być może przytłoczona historią z zaginięciem siostry, co jakiś czas podejmowała destrukcyjne kroki wobec własnej osoby - seks z przygodnymi mężczyznami, nadużywanie alkoholu czy nadmierne objadanie się. Może to był jej sposób na poradzenie sobie z tą traumatyczną sytuacją.
Na pewno warto przeczytać "Ostatni dzień roku", aby przekonać się, że są sytuacje, w których jedność rodziny pozwala pokonać  problemy, a tym samym rodzina stanowi  wartość samą w sobie.

Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym
 

tytuł: Ostatni dzień roku
autor: Katarzyna Misiołek
wydawnictwo: Muza
data wydania: 21 października 2015
ilość stron 446
ocena 7/10

Komentarze