#22 Wiedeńska gra


Nie rób w nocy niczego, 
czego mogłabyś żałować o poranku


Będąc w bibliotece i szukając ciekawych pozycji do czytania natknęłam się na "Wiedeńską grę" Carli Montero. Książkę wzięłam w ciemno, gdyż jakiś czas temu miałam okazję przeczytać Zimowy wiatr na twojej twarzy tejże autorki. Spodziewałam się w podobnym stylu historii z wartko płynącą akcją.

Krótkie streszczenie na okładce książki wskazywał, że poznam losy Isabel, hiszpańskiej szlachcianki, która została porzucona przed ołtarzem przez narzeczonego. Jakby tego było mało, nasza bohaterka w dzieciństwie straciła rodziców. Z pomocą przychodzi jej daleka krewna, która postanawia zabrać dziewczynę do siebie. Podczas podróży z Hiszpanii do Austro - Węgier do tajemniczego zamku Brunstriech towarzyszy szereg dziwnych zdarzeń, w epicentrum których jest Isabel. Na miejscu okazju się, że do zamku zjechali goście różnych narodowści aby uczcić Boże Narodzenie - bliżsi i dalsi znajomi księżnej i jej synów. 
Uroda oraz tajemniczość Isabel nie pozostaje bez odzewu  mężczyzn. Każdy z nich stara się zwrócić jej uwagę na siebie. Osoby zaproszone do zamku pod przybranymi maskami starają się uzyskać korzyści z pobytu, prowadzą grę pozorów, w kórą zaangażowani są również agenci obcych wywiadów.
Kim naprawdę są Isabel, Karel i Richard? Jakie sekrety kryją goście księżnej? Odpowiedzi znajdziecie w książce.

Czasem zakaz jest najlepszą zachętą.



Po przeczytaniu książki mam mieszane uczucia. Najpierw strasznie się wynudziłam, praktycznie do połowy książki nic się nie działo.  Niejednokrotnie miałam ochotę odłożyć tą lekturę na półkę i nie wracać do niej. Akcja przyspieszyła dopiero po zabójstwie jednego z gości. Do akcji wkracza policja i coś się zaczyna dziać, aby za chwilę znowu spowolnić. 

Oryginalnym zabiegiem literackim autorki miało być opisanie wydarzeń w formie pamiętnika - listów. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie okazało się, że pamietnik piszą dwie osoby Isabel i Karel - wprowadziło to tylko zamęt. Zorientowanie się, że mamy do czynienia z dwoma narratorami, którzy opowiadają tą samą historię ze swojego punku widzenia a odbiorcą jest brat Karela - spowodowało tylko, że historia jest nieczytelna, wręcz nużąca.

Pojawia się wątek kryminalny - tajemnicza sekta w Wiedniu próbuje wyrodukować bombę atomową. Mamy odniesienie do Marii Skłodowskiej - Curie, która ma pomóc w rozwikłaniu zagadki. Miły ukłon w kierunku naszej noblistki. Jednakże zawiłość intryg wprowadza niepotrzebny chaos, gdyż trudno wydedukować kto jest kim i jakie ma zamiary.

Jest też wątek romantyczny, którego główną bohaterką jest Isabel podobno kochająca Larsa, syna księżnej. Jednak ta miłość nie przeszkadza jej, aby na boku romansować z Karelem, bratem Larsa. No cóż, pokrętna moralność Isabel dodaje pewnego smaczku, gdyż o swoich przygodach w ramionach kochanka pisze do Larsa.

Miłość to tylko słabość charakteru, 
niebezpieczne zakłócenia w naszym rozumowaniu.


Podsumowując jestem rozczarowana "Wiedeńską grą". Jest to książka, która mnie zmęczyła. Może w nieodpowiednim czasie ją czytałam? Nie wiem.  Na  pewno od bardzo dawna czytanie tej książki było dla mnie karą. Niemniej jednak na pewno wielu osobom spodoba się wyszukany styl zdań, które kojarzą się z arystokracją i całą oprawą jaka towarzyszy relacjom damsko - męskim. Dla mnie było to tylko utrudnienie, które nic nie wnosiło do czytanej historii.





tytuł: Wiedeńska gra
autor: Carla Montero
wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
data wydania: 5 listopada 2013
ilość stron: 384
ocena: 4/10

Komentarze