#72 Jedwabne rękawiczki

Niestety świat pod pewnymi 
względami się nie zmienia.
Jeśli ludzie czegoś nie są w stanie 
zrozumieć, usiłują to od siebie
odsunąć. Albo zlikwidować.
Zwłaszcza, gdy czują się zagrożeni.


Z twórczością Renaty Kosin spotkałam się po raz pierwszy przynosząc z biblioteki "Jedwabne rękawiczki". Zaintrygowała mnie okładka oraz krótkie streszczenie od wydawcy. Chyba nie będę zbyt oryginalna, gdy powiem, że lubię odkrywać tajemnice i czytać o przeszłości rodzin. I właśnie o tajemnicach rodzinnych wspomniano na okładce książki:
Laura wiedzie spokojne życie na ostatnim piętrze przedwojennej warszawskiej kamienicy, gdzie mieszka wraz mężem i córkami. Czuje się tam szczęśliwa i bezpieczna, do czasu, gdy znajduje na podłodze salonu amarantowy koralik ze strzępkiem srebrnej nici. Intuicja podpowiada jej, że jest on ważny, podobnie jak zdjęcie dziewczynki z lalką ukryte za obwolutą starego albumu, listy wypchane strzępkami znalezionych pod podłogą papierzysk oraz jedwabna rękawiczka z wyhaftowanym tajemniczym symbolem.


Po przeczytaniu "Jedwabnych rękawiczek" mam mieszane uczucia. Z jednej strony podoba mi się wątek z historią w tle, gdy Laura dowiaduje się o tragicznych wydarzeniach związanych z pogromem Żydów w Jedwabnem. Dziewczyna chce poznać historię swego rodu, gdyż w jej żyłach płynie również żydowska krew. Stawia ciotce  pytania dotyczące genealogii i historii rodu. Jednak zamiast konkretnych otrzymuje tylko zdawkowe odpowiedzi. Owiane pilnie strzeżoną tajemnicą sprawy rodzinne sprawiają, że Laura snuje domysły. Jednak powszechnie wiadomo, że na domysłach daleko nie zajdziemy. Ważne jest aby poznać prawdę, nawet tę bolesną, gdyż tylko wtedy wiemy na czym stoimy. Wątek o trudnych losach Żydów w Jedwabnem przeczytałam z zainteresowaniem. Liczyłam, że autorka wskaże nieznane szerzej informacje dotyczące tych tragicznych wydarzeń. Niestety tutaj się zawiodłam, gdyż o pogromie zostało tylko wspomniane. Fabuła książki skupiła się na jedwabnych rękawiczkach i ich roli w masonerii, licznych odwołaniach do okultyzmu, loży masońskiej oraz New Age. Według mnie niepotrzebna jest ta cała otoczka mistycyzmu, ponieważ tylko zagmatwała historię rodu Laury. Nie przypadła mi do gustu czytelniczego cała historia z okultyzmem, zbyt wiele niedopowiedzeń. 
Sama postawa Laury budzi wiele wątpliwości, z jednej strony widzimy ją jako matkę, żonę i kobietę twardo stąpającą po ziemi, a z drugiej strony, gdy jakaś sprawa jest dla niej niewygodna zachowuje się jak rozkapryszone dziecko, które chce znaleźć swoją Narnię i w niej się schować. Bohaterka ma problem w relacji ze swoją matką. Laura obwinia matkę, że nie wspierała jej, kiedy jako dziecko zachorowała na nowotwór. Od tego czasu nie potrafi rozmawiać ze swoją rodzicielką. Swoje pokłady zaufania oddaje ukochanej ciotce Helenie. 
Samo zakończenie nie wyjaśniło mi niczego, tylko jeszcze bardziej zagmatwało całą historię. Jak dla mnie za dużo pytań a za mało konkretnych odpowiedzi. Do tego długie opisy, krótkie i sporadyczne dialogi sprawiły, że czytanie książki było nużące i miałam momenty wahania, czy kontynuować czytanie. 



"Jedwabne rękawiczki" nie są z pewnością książką dla każdego. Jest to lektura, która wymaga od czytelnika nie tylko umiejętności powiązania wielu wątków w świecie rzeczywistym, ale również w świecie metafizycznym. Ponadto sposób przedstawienia historii Laury sprawia, że jest to książka dla osób, które lubią długie opisy.

Jeżeli czytałyście/czytaliście już tę książkę, proszę podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami.
Jeżeli jeszcze nie miałyście/mieliście okazji zapoznać się z jej treścią, może Was 
moja opinia do tego skłoni. 


Czekam na Wasze komentarze.



Książka bierze udział w wyzwaniach czytelniczych

czytam bo polskie

tytuł: Jedwabne rękawiczki
autor: Renata Kosin
wydawnictwo: Filia
data wydania: 10 stycznia 2018
ilość stron: 440
ocena: 5/10

Komentarze