Nie każde dobre małżeństwo jest zrodzone z wielkiej romantycznej miłości
i nie każda, zdawałoby się, wielka miłość przetrwa wiecznie.
Mam wrażenie, że wasze pokolenie oczekuje fanfar,
gromów z jasnego nieba i sielanki do końca życia.
A kiedy tego braknie, bo przychodzi szara codzienność,
obrażacie się i trzaskacie drzwiami. Nie tędy droga.
Witam Was serdecznie!
Dzisiaj mam do zaproponowania Wam debiut literacki Zofii Kubiec, a mianowicie książkę "Marcel".
Premiera odbędzie się na początku 2019 roku, a ja tymczasem zapraszam Was na przedpremierową recenzję. Za nim zdecydowałam się przeczytać "Marcela", najpierw zapoznałam się z krótką notką od wydawcy, która przedstawia się niezwykle ciekawie:
Marcel jest młody, przystojny i inteligentny. Ma kochającą żonę, małą córeczkę, satysfakcjonującą pracę, własny dom – wszystko, czego można chcieć od życia. Ale jest w nim też druga strona, ta ciemniejsza, która nieustannie daje o sobie znać. Koszmary nieszczęśliwego dzieciństwa powracają raz po raz, a pociąg do alkoholu sprawia, że Marcel zaczyna stawać się kimś, od kogo zawsze chciał uciec...
Ta szczera, poruszająca opowieść o walce z własnymi demonami i zmaganiach z rzeczywistością, która nigdy nie jest taka, jak byśmy chcieli, wciąga, bawi i nie pozwala o sobie zapomnieć jeszcze długo po zakończeniu lektury.
Małżeństwo, córeczko, to sztuka kompromisu.
Wiele trzeba czasem poświęcić, żeby dobrze się układało.
Nie sztuką jest kochać mocno i namiętnie,
a potem nagle stwierdzić, że uczucie się wypaliło.
Sztuką jest dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu,
rok po roku , nieustannie przez całe życie budować miłość.
Z pozoru mogłoby się wydawać, że jest to historia jakich wiele powstało w ostatnim czasie. Też tak uważałam za nim nie zaczęłam czytać historię Marcela, tytułowego bohatera książki "Marcel".
Już pierwsze strony powalają czytelnika swoim realizmem życia w rodzinie, w której alkohol i przemoc domowa jest na porządku dziennym. Wśród tych nieustannych awantur jest dziecko, które nie rozumie co się dzieje, ale bardzo stara się być niewidoczne dla swoich rodziców, aby nie oberwać za sam fakt istnienia. Relacje w rodzinie są zaburzone, brak poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji powoduje, że chłopak ma problemy emocjonalne i nie potrafi funkcjonować w środowisku rówieśników. Jednocześnie przyrzeka sobie, że będzie inny niż jego rodzice i będzie miał szczęśliwą rodzinę, a tym samym nie powtórzy ich błędów.
"Marcel" jest powieścią, która opowiada nie tylko historię życia Marcela, jego upadków i wzlotów. Porusza także problem zdrady małżeńskiej i funkcjonowania równolegle w dwóch związkach, a mowa jest o Julii, która pomimo że jest mężatką, angażuje się w romans z Marcelem. Kobieta nie potrafi zdecydować się, z którym z mężczyzn chce być. Czy Arturem, swoim mężem, który zapewnia jest stabilizację i bezpieczeństwo, ale jest przewidywalny i bez reszty oddaje się swojej pracy? Czy też wybrać Marcela, który ma huśtawki nastrojów, jest nieprzewidywalny, a przy tym znakomitym manipulatorem ludzkich uczuć i alkoholikiem? A co się stanie, gdy do tego chorego układu dołączy żona Marcela? Jak ta sytuacja odbije się na obu rodzinach i ich dzieciach? Czytając książkę, co rusz zaskakiwały mnie kolejne pytania. Jak bardzo ludzie potrafią skomplikować swoje życie w pogoni za mrzonkami? Dlaczego Julia jest taka naiwna i niszczy siebie i swoją rodzinę za cenę pomocy i chwilowego szczęścia Marcela? Dlaczego Artur godzi się na taki układ? Trudno mi uwierzyć, że nie domyślał się, że jego żona nie tylko z dobroci serca pomaga swojemu przyjacielowi.
Autorka zaserwowała nam niesamowicie wybuchowy koktajl emocji. Ukazała z całą brutalnością świat patologicznej rodziny oraz rodziny, która z pozoru była normalna. Wszystkie te zabiegi posłużyły, aby pokazać nam jak człowiek musi nisko upaść, aby mógł się podnieść lub zginąć. Przecież alkoholikiem nie jest do póki nie śpi się pod mostem, jak twierdzi Marcel. On przecież ma dom, rodzinę i pracę, a że czasem wypije i traci kontrolę nad sobą, to przecież normalne. Aby na pewno jest to normalne? Bo ile trzeba wypić alkoholu i jak często, aby uznać, że jest się alkoholikiem?
Z pewnością wiele osób czytających "Marcela" odniesie wrażenie, że przedstawione sytuacje oni już gdzieś widzieli albo sami ich doświadczyli. Jest to bardzo przykre, że tak wiele rodzin doświadcza problemu alkoholizmu. I problem ten nie dotyczy tylko rodzin patologicznych, ale także tak zwanych dobrych domów, gdzie pomimo wysokiego statusu społecznego alkohol stanowi ciemną stronę ich życia domowego.
Autorka wplotła w dialogi gwarę śląską, co jest bardzo ciekawym zabiegiem literackim, aby oddać klimat miejsca, w którym rozgrywa się akcja książki. Minusem jest natomiast brak tłumaczenia na język polski, gdyż nie każdy posługuje się tą gwarą.
W książce raziły mnie wszechobecne wulgaryzmy, w pewnych momentach był ich taki nadmiar, że trudno było czytać książkę. Wiem, że środowisko, w którym toczy się akcja nie posługuje się poprawną polszczyzną, ale jak to mówią co za dużo to nie zdrowo. Dlatego moja ocena spada o jeden punkt.
Uważam, że "Marcel" jest książką, która skłoni czytelnika do przemyśleń. Temat przewodni, jakim jest alkoholizm, jest bardzo trudny, gdyż nie można pomóc osobie, która sama nie chce zmienić swojego życia. Nie pomogą żadne terapie i pomoc rodziny, jeżeli sam zainteresowany/a nie będzie widział problemu i nie będzie chciał zmiany. "Marcel" jest bardzo udanym debiutem, a pani Zofia potrafi znakomicie rzeczywistość.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Jeżeli czytałyście/czytaliście już tę książkę, proszę podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami.
Jeżeli jeszcze nie miałyście/mieliście okazji zapoznać się z jej treścią, może Was
moja opinia do tego skłoni.
Czekam na Wasze komentarze.
Książka bierze udział w wyzwaniach czytelniczych
tytuł: Marcel
autor: Zofia Kubiec
wydawnictwo: Novae Res
data wydania: 2019
ilość stron: 376
ocena: 8/10
autor: Zofia Kubiec
wydawnictwo: Novae Res
data wydania: 2019
ilość stron: 376
ocena: 8/10
Komentarze
Prześlij komentarz