81/20 Pałac w Moczarowiskach Maria Ulatowska, Jacek Skowroński

Ludzie chcą, by ktoś ich wysłuchał,
choćby nie wiadomo jak temu zaprzeczał.
Lecz często rodzina lub znajomi okazują się
najgorsi do takiej roli...
 

Dzień dobry!
Dzisiaj przychodzę do was z książką "Pałac w Moczarowiskach" Marii Ulatowskiej i Jacka Skowrońskiego. Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tych autorów i byłam bardzo ciekawa historii, którą chcą przekazać czytelnikowi.

Już sam opis od wydawcy mocno mnie zaintrygował.
Zapraszamy do Pałacu w Moczarowiskach, najdziwniejszego na świecie miejsca, gdzie wszystko może się wydarzyć.
W żyrandolach płoną świece, słychać szelest sukien, stary kamerdyner pilnuje dawnych rytuałów. Tuż za bramą znika sygnał telefonu, Internet nie działa, a o elektryczności lepiej zapomnieć. Otoczony lasami Pałac, chociaż mieści się tu hotel, nie przyjmuje zwyczajnych gości. Nie wystarczy móc zapłacić za pobyt; arystokratyczne pochodzenie i koligacje też nie są przepustką, gdyż właściciel majątku, hrabia Sęp-Moczarowski, wpuszcza tylko wybranych.
Jakim więc cudem znalazła się tutaj Magda, nieciekawa, przynajmniej we własnym mniemaniu, szara myszka, której u progu błyskotliwej naukowej kariery ziemia usuwa się spod nóg? Jak trafił do Pałacu Julian, zawodowy oszust, prawdziwy wirtuoz swej sztuki? Którędy wślizgnął się do parku ktoś, kto wygląda jak łobuziak, i czemu hrabia pozwolił mu zostać? Czy tych dziwnych gości coś łączy?
Takie i inne pytania zadaje sobie Leokadia, bogata dama, która nie wierzy w przypadki. Jeszcze nieświadoma, że pobyt w Pałacu całkowicie odmieni nie tylko jej życie.
Każdy dzień w Moczarowiskach niesie kolejne niespodzianki…


Jest to powieść, która idealnie wpisuje się w klimat urlopowy. Ja przeczyłam historię "Pałacu w Moczarowiskach" podczas urlopu. I powiem wam, że bardzo spodobała mi się forma pisarska autorów. W Moczarowiskach splatają się losy wielu osób. Wiele z nich przywdziewa maski udając, że są kimś innym niż w rzeczywistości. Większość chce uchodzić za hrabiów, księżne lub posługując się jeszcze innymi tytułami szlacheckimi. Można to wziąć za pewną grę, która ma im pozwolić chociaż na chwilę zapomnieć o problemach dnia codziennego. Klimatu dodaje fakt, że w pałacu są pokojówki, stajenni, zarządca i cała plejada służby pałacowej. Prym wiedzie kamerdyner Onufry, lat dziewięćdziesiąt, który posługuje się językiem polskim wyjętym żywcem z przed co najmniej 100 lat. 

Jedna z kwestii, którą wypowiada Onufry:

Panicz ma nawiedzić progi jedynie w osobistym jestestwie czy z przywiązaną do niego bez związku niewiastą?

I tak w tym stylu Onufry ubarwia nam dialogi z bohaterami. Ale nie obawiajcie się, że cała książka jest napisana w tym stylu. O nie! To jest specjalność Onufrego, który stanowi barwną postać na kartach powieści. 

Nad wszystkim czuwa hrabia Ignacy Sęp - Moczarowski, który jest właścicielem tego oryginalnego hotelu. Z pozoru może się on wydawać ekscentrykiem z nadmiarem gotówki, który spełnia swoje najbardziej szalone pomysły. Ale w tym szaleństwie jest metoda. Otóż prowadząc hotel w klimacie XIX w. Goście hotelowi godzą się na wcielenie w postacie z tego okresu oraz na brak dostępu do internetu, telefonu i wszelkich współczesnych wynalazków. I mimo pierwotnego szoku zaczynają odnajdywać się w nowej rzeczywistości. Zaczynają prowadzić rozmowy, spędzać miło czas, oddają się flirtom. Nie brakuje też intryg i drobnych złośliwości. Na nowo uczą się cieszyć towarzystwem drugiego człowieka. Jest to znakomity reset dla każdego, kto na co dzień jest pochłonięty zdobywaniem kariery czy przeżywa kłopoty osobiste. Też znajdziecie mały skandal obyczajowy sprzed 50 lat, który echem odbije się w przyszłości.  

Moją sympatię zdobył hrabia Ignacy Sęp - Moczarowski, który potrafił dostrzec dobro w każdym człowieku i starał się mu pomagać w miarę swoich możliwości. Ale biada temu, kto nadwyrężył jego zaufanie. Hrabia potrafił takiemu delikwentowi pokazać, gdzie jest jego miejsce. Oczywiście w tej historii nie może zabraknąć czarnego charakteru, którym jest wnuk Władysław Moczarowski. 

Na szczególną uwagę zasługuje spis bohaterów  z ich krótką charakterystyką. Bardzo jest to pomocne podczas czytania, ponieważ ilość postaci jest spora.

Powieść czyta się bardzo szybko, dzięki wartkiej akcji i dużej ilości ciekawych dialogów.

Jeżeli lubicie zwariowane historie, które niosą przesłanie, to śmiało sięgnijcie po "Pałac w Moczarowiskach" . Nie raz uśmiejecie się z przygód bohaterów, ale też i łza wam się zakręci z powodu niegodziwości poniektórych osób. Zakończenie sugeruje, że będzie dalszy ciąg, ponieważ Władysław Moczarowski nie może pogodzić się z decyzją dziadka. Coś czuję, że on jeszcze namiesza w życiu Moniki, Leokadii i Bronisława.
Z przyjemnością przeczytam inne książki Marii Ulatowskiej i Jacka Skowrońskiego.

Pewnie tak już jest w życiu,
że aby lepiej poznać samego siebie,
trzeba najpierw upaść na samo dno, stracić wszystko.
A podnosząc się, wreszcie zrozumieć,
jak wiele różnych spraw ją mijało ...

Dziękuję Wydawnictwu Prószyński s-ka za możliwość przeczytania książki.

Jeżeli czytałyście/czytaliście już tę książkę, proszę podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami.
Jeżeli jeszcze nie miałyście/mieliście okazji zapoznać się z jej treścią, 
może Was moja opinia do tego skłoni. 
Czekam na Wasze komentarze.


tytuł: Pałac w Moczarowiskach
autor: Maria Ulatowska, Jacek Skowroński
wydawnictwo: Prószyński i s-ka
data wydania: 4 sierpnia 2020
ilość stron: 496
ocena: 7/10

Komentarze

Prześlij komentarz