123/20 Organista z martwej wsi Danuta Chlupová

 Czas na co?
Czas na opowiedzenie naszej historii.
Na opowiedzenie światu, że tam, gdzie panuje mrok,
może w końcu zabłysnąć światło.
O tym, że także człowiek, którego dzieciństwo zaczęło się koszmarnie,
może być później szczęśliwy...
 

Dzień dobry!
Dzisiaj chcę wam zaprezentować najnowszą powieść "Organista z martwej wsi" Danuty Chlupovej.

Jest to powieścią wielowymiarową, o zwykłych ludziach, którzy zostali boleśnie doświadczeni przez los. Autorka nakreśliła nie tylko tło społeczne i polityczne, ale też opisała relacje międzyludzkie z jakimi mamy do czynienia w rodzinie, w społeczności lokalnej, ale też między osobami skazanymi na więzienie. Na przykładzie Teodora mogłam przekonać się jak niewiele trzeba by zniszczyć komuś życie. Opacznie przedstawione dowody winy, pokazowy proces, a wszystko to w imię ideologii komunistycznej i chęci uzyskania poklasku ze strony władz partyjnych. 
Na przykładzie mieszkańców wsi Dwory możemy obserwować jak władza walczyła z wiarą katolicką i polskością. W tym miejscu należy dodać, że wieś położona jest na Zaolziu i po II wojnie światowej została wcielona do Czechosłowacji. Zawirowania historyczne, rozgrywki polityczne sprawiły, że Polacy z każdym dniem czuli się przytłoczeni otaczającą ich rzeczywistością. W dodatku by mieć pracę należało wyrzec się wartości chrześcijańskich.
Jeżeli ktoś nie chciał tego uczynić, to był pozbawiany pracy. Tak było w przypadku Teodora, który nie chciał podporządkować się nowej władzy i wyrzec się wiary, dlatego stracił pracę jako nauczyciel muzyki. Niestety w tamtych czasach wiele osób straciło poczucie bezpieczeństwa poprzez liczne szykany ze strony władz partyjnych. Często byli oskarżani o czyny, których nie dopuścili się, a ich procesy były pokazowe. Brutalność śledczych, wymuszanie zeznań, koszmarne warunki więzienne, brak kontaktu z rodziną złamały nie jednego człowieka. 

Akcja powieści dzieje się w dwóch wymiarach czasowych. W latach 1953 - 1970, gdzie poznajemy losy Teodora, Lidki, Wandy i Heńka oraz w latach 2018 - 2019, gdzie możemy bliżej poznać Adama, syna Teodora oraz Sabinę, która ma napisać książkę o rodzinie Adama. Rozdziały zostały poświęcone poszczególnym latom, dlatego możemy podróżować w czasie i być na bieżąco z wydarzeniami, które miały miejsce w życiu bohaterów. Podziwiałam Adama, który mimo trudnego dzieciństwa konsekwentnie dążył do celu by zostać muzykiem. Mężczyzna musi zmierzyć się z odrzuceniem w okresie dzieciństwa i młodości przez to, że jego ojciec został skazany, a sprawę upolityczniono, czyniąc z Teodora wroga klasowego.
Z Teodorem miałam duży problem. O ile na początku bardzo mocno mu kibicowałam, jako człowiekowi, który jest wrażliwy na krzywdę innych ludzi i chętnie im pomaga, to z każdą przeczytaną stroną moja sympatia do niego malała. Miałam wrażenie, że mężczyzna nie uczy się na własnych błędach. O ile pomoc innym jest wskazana, to już krzywdzenie swojej rodziny poprzez stawianie dobra obcych ludzi nad dobro rodziny nie jestem w stanie zaakceptować. Teodor tak bardzo angażował się w pomaganie, że nie dostrzegał kiedy jego chęć niesienia pomocy kobietom zamienia się w fascynację nimi i jest jednoczesnym oddaleniem się od własnej żony. Każdy chce czuć się potrzebny i jest to w pełni zrozumiałe, ale w przypadku Teodora uważam, że przekroczył pewne granice, które naruszały zaufanie jakim darzą się małżonkowie. 

"Nie zdradzał przecież żony. Uważał, ze Lidia nie ma powodów do zazdrości. Kochali się nawet częściej niż przed kilku laty i intensywniej przeżywali każde zbliżenie. Ale kiedy pieścił żonę i wchodził w nią, jego ekstaza była mieszanką miłości do Lidki i nienazwanego uczucia do Maryli. Jednak nawet sam przed sobą nie odważyłby się wyrazić słowami tego, co czuł w takich chwilach".

Autorka poruszyła także problem dzieci autystycznych. Z jakimi problemami zmagają się rodzice i w jak trudnym położeniu znajdują się dzieci. 
Opiekę nad taki dziećmi można porównać do stąpania po polu minowym. Często dla ludzi zdrowych nieistotne wydarzenie nie ma znaczenia, ale dla dzieci autystycznych stanowi impuls, który zaburza ich rzeczywistość np. zmiana rozkładu dnia czy odwołany autobus. Mirek Lebioda bardzo nie lubił zmian. Niestety w czasach, w których przyszło mu żyć system oświatowy oraz opieka medyczna nie były dostosowane do potrzeb osób autystycznych. To rodzice metodą prób i błędów wypracowywali metody postępowania ze swoimi dziećmi. 
 

"Organista z martwej wsi" jest powieścią, która skłania czytelnika do refleksji. Towarzysząc bohaterom będziemy zmuszeni zmierzyć się z samotnością, odrzuceniem, fascynacją drugą osobą, odbudowywaniem relacji między małżonkami oraz ojcem i dzieckiem. Poznamy tragiczną historię dzieci alkoholików, które są bardzo złaknione miłości rodzicielskiej, ale też obarczone nadmiernym bagażem odpowiedzialności. Przypomnimy sobie trudne czasy, gdy władza komunistyczna zwalczała wszelkie przejawy katolicyzmu i metody działania aparatu partyjnego oraz wymiaru sprawiedliwości. A wszystko to będzie otulone muzyką, która będzie towarzyszyć w dobrych i złych chwilach w życiu bohaterów. Będzie ona lekiem na  bolączki duszy, dająca chwile wytchnienia od szarej codzienności.
Polecam wam książkę, warto ją przeczytać.


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Autorki oraz wydawnictwa Novae Res.

Jeżeli czytałyście/czytaliście już tę książkę, proszę podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami.
Jeżeli jeszcze nie miałyście/mieliście okazji zapoznać się z jej treścią,
może moja opinia Was do tego skłoni. 

tytuł: Organista z martwej wsi
autor: Danuta Chlupová
data wydania: 25 listopada 2020
wydawnictwo: Novae Res
ilość stron: 330
ocena: 7/10 
recenzja: Andżelika



Komentarze

Prześlij komentarz