#74 W labiryncie obłędu

Emocje zaburzają myślenie,
zniekształcają rzeczywistość,
uniemożliwiają obiektywną ocenę,
dekoncentrują, powodują, 
że popełnia się błędy.


Dzisiaj przybliżę Wam "W labiryncie obłędu" Jolanty Kosowskiej. Jest to książka, która wywołuje sprzeczne odczucia w trakcie czytania. Z jednej strony jest to znużenie podczas czytania pamiętnika Karolina a z drugiej strony ciekawość w rozwikłaniu zagadki związanej z szaleństwem Karoliny. Już sama notatka od wydawcy sugeruje, że czytanie tej powieści będzie rollercoasterem dla czytelnika, a mianowicie:

"Wojciech Krzewiński jest wziętym psychoterapeutą. Stosuje niekonwencjonalne metody, które przysparzają mu zarówno zachwyconych pacjentów, jak i zagorzałych wrogów. 
Pewnego dnia tajemniczy przybysz z Włoch przekazuje mu wiadomość, że Karolina, dawna dziewczyna Wojtka, potrzebuje jego pomocy. Młoda, ale odnosząca już sukcesy malarka pracuje obecnie w Toskanii, na jesieni planuje dużą wystawę we Florencji i wydaje się ostatnią osobą, która mogłaby wymagać psychoterapii. Cała sprawa pachnie szytą grubymi nićmi mistyfikacją, mimo to Wojtek postanawia pojechać do hotelu, w którym miała zatrzymać się Karolina. Niedługo potem zaczynają mnożyć się pytania bez odpowiedzi."

Nie należy leczyć bliskich,
a tym bardziej podejmować się
ich psychoterapii.


Każdy z nas wie, że nie należy korzystać z porad medycznych u osoby bliskiej czy też znajomej. Z prostego faktu, osoba nam bliska pomimo ogromnej wiedzy medycznej nie będzie miała dystansu do naszego przypadku. Jest zbyt mocno zaangażowana emocjonalnie w naszą znajomość, co może powodować fałszywy obraz. Autorka wielokrotnie potarza maksymę "Nie należy leczyć bliskich, a tym bardziej podejmować się ich psychoterapii." Jednakże Wojtek pomimo zaangażowania w znajomość z Karoliną, chce jej pomóc. Toczy wewnętrzną walkę ze sobą na temat słuszności podjętej decyzji. 
Autorka zastosowała zabieg literacki wprowadzając dwóch pierwszoosobowych narratorów - Wojtka, który na bieżąco relacjonuje wydarzenia, z drobnymi wstawkami retrospekcji dotyczących jego związku z Karoliną oraz Karolinę, która w swoim pamiętniku spisuje wydarzenia, których była uczestniczką. O ile wydarzenia opisywane z punktu widzenia Wojtka mają sporą dawkę dynamiki, to pamiętnik dziewczyny dla mnie był nużący. Jego wpisy wydawały się statyczne, ale do pewnego momentu. Gdy bohaterka zaczęła coraz częściej wspominać tajemniczy samochód, na którego szybach były umieszczone wiadomości dla niej. Muszę przyznać, że wątek z samochodem wprowadził dreszczyk emocji. Sytuacja wydawała się absurdalna, sprawiająca, że traci się wiarę we własne postrzeganie otoczenia i wydarzeń.
Pani Jolanta przez liczne niedopowiedzenia zbudowała napięcie, które towarzyszy czytelnikowi podczas czytania o losach Karoliny. Jak to jest możliwe, że młoda kobieta z dnia na dzień zaczyna zachowywać się irracjonalnie? Co spowodowało, że straciła zdolność postrzegania realnego świata? Choroba psychiczna czy znakomicie przygotowana mistyfikacja, gdzie reguły gry zna tylko twórca tej szalonej sytuacji? Tym samym autorka przybliża nam kilka chorób z zakresu psychiatrii, a mianowicie psychozę, schizofrenię, rozdwojenie jaźni. Każdy z nas z pewnością zetknął się z nazwami tych chorób, ale czy wiemy na czym one polegają i jak w porę można pomóc choremu? Trudno od razu stwierdzić co jest prawdą a co fałszem. A zarazem trudno sobie wyobrazić co musi czuć człowiek, który żyje w poczuciu ciągłego zagrożenia. Karolina wyraźnie pisze w swoim pamiętniku, że nie pamięta kiedy malowała upiorne obrazy, ale znakomicie pamięta sielskie widoki Toskanii, które utrwaliła na swoich akwarelach. Wraz z bohaterką przeżywamy jej lęki, zagubienie, chwile zwątpienia w możliwość prawidłowego postrzegania otaczającej jej rzeczywistości.
Zaskoczyło mnie samo zakończenie tej książki. I nie mam tu na myśli rozwiązania zagadki, lecz tempo w jakim dowiadujemy się o rozstrzygnięciu. Miałam wrażenie, że po powolnym prowadzeniu akcji, tempo nabrało takiego przyspieszenia na kilku ostatnich stronach książki, że czułam się trochę oszukana. Dopiero co było tyle niedopowiedzeń, mylnych tropów a tu już koniec. Cała sytuacja jest taka oczywista, logiczna. Po prostu spiralę wydarzeń wywołuje bycie w złym miejscu i o nie właściwym czasie. Zobaczenie czegoś co nie było przeznaczone dla naszych oczu. Ale czy na pewno tak było? To już musicie sprawdzić sami, o co tak naprawdę chodzi "W labiryncie obłędu".



"W labiryncie obłędu" jest książką, która wywołuje emocje takie jak strach, panikę, zachwyt, znużenie, ale też ciekawość i chęć rozwikłania zagadki. Z pewnością wiele osób może czuć znużenie podczas czytania, gdyż gwałtowne przeskoki pomiędzy wydarzeniami potrafią zniechęcić do dalszego czytania. Jednak, gdy pokonamy ten opór materii czytelniczej, zostaniemy wciągnięci w wir wydarzeń, które niejednokrotnie wywołają dreszcz strachu, że tak nie wiele trzeba, żeby uwierzyć, że samemu się zwariowało.

Dziękuję Pani Jolancie Kosowskiej za książkę.

Jeżeli czytałyście/czytaliście już tę książkę, proszę podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami.
Jeżeli jeszcze nie miałyście/mieliście okazji zapoznać się z jej treścią, może Was 
moja opinia do tego skłoni. 


Czekam na Wasze komentarze.



Książka bierze udział w wyzwaniach czytelniczych
czytam bo polskie

tytuł: W labiryncie obłędu
autor: Jolanta Kosowska
wydawnictwo: Novae Res
data wydania: 26 października 2016
ilość stron: 304
ocena: 7/10

Komentarze