Witam was serdecznie!
Dzisiaj opowiem o pewnej książce, która przeleżała na półce w zapomnieniu. "Odnaleziony portret" Mariana Piegzy przyciągnął moją uwagę piękną okładką w stylu retro oraz krótką notką od wydawcy:
Rok 1912. Młody niemiecki oficer w stanie spoczynku, Jorg, przybywa do
przemysłowego miasta Schwientochlowitz na Górnym Śląsku, aby zgodnie z
zaleceniem ojca poznać tajniki pracy tutejszej huty żelaza. Wkrótce w
sklepie ze słodyczami poznaje Albinę Schmeiduch – nieśmiałą polską wdowę
samotnie wychowującą córeczkę. Żadne z nich nie podejrzewa jeszcze, że
ich płomienny romans da początek skomplikowanej historii kilku pokoleń
świętochłowiczan, których życie przypadnie na burzliwe czasy wojny i
okupacji, komunizmu i długiej drogi do jego upadku. W tych
nieprzewidywalnych czasach jedyną ostoją jest miasto Schwientochlowitz –
Świętochłowice, gdzie splątane języki niemiecki, polski, śląski, a
także jidysz tworzą fascynującą sagę o zwykłych mieszkańcach uwikłanych w
wielkie wydarzenia XX wieku.
Jest to książka, w której wydarzenia historyczne odgrywają dużą rolę. Autor w "Odnalezionym portrecie" opisał losy przeciętnej śląskiej rodziny, począwszy od roku 1912, gdy Śląsk znajdował się pod zaborem pruskim, poprzez dwie wojny światowe, powstania śląskie oraz czasy władzy komunistycznej. Na niewielkiej ilości stron umieścił skomplikowane koligacje rodzinne, przemiany społeczno - polityczne. Wszystko to okrasił językiem niemieckim i gwarą śląską. Dla mnie ten zabieg literacki oddaje klimat regionu śląskiego, gdzie obok siebie mieszkali Niemcy, Ślązacy i Żydzi. Dlatego nie należy się dziwić, że rozmowy bohaterów są prowadzone w języku polskim i gwarze śląskiej, natomiast nazwy ulic i miejscowości są po niemiecku. Po prostu tak wyglądało tutaj życie. Dla osób nie znających gwary śląskiej może być uciążliwe czytanie książki, gdyż brakuje przypisów z tłumaczeniami. Jednak dla osób, które mieszkają na Śląsku nie powinno to stanowić trudności w rozumieniu tekstu, gdyż na co dzień można spotkać tu osoby, które posługują się gwarą i lubią do języka polskiego wtrącać słówka śląskie.
Fabuła jest interesująca, gdyż możemy być świadkami codziennego życia bohaterów. Jakie wyznawali ideały oraz jak kultywowali tradycje i zwyczaje śląskie. Bohaterowie są bardzo wyraziści, posiadają swoje wady i zalety, dzięki temu z tak licznej plejady postaci każdy czytelnik znajdzie swojego ulubieńca. Oczywiście są też czarne charaktery, gdyż życie nigdy nie jest idealne. Czytając o losach rodziny Schmeiduch i Szlosarków niejednokrotnie będziecie zaskoczeni, jak wiele trudności musieli pokonać członkowie rodzin. Jak duży wpływ na ich losy miały wydarzenia mające miejsce na Śląsku. Ile dylematów moralnych ci ludzie mieli mieszkając w tym samym mieście najpierw byli Ślązakami, później uważano ich za Niemców, aby na końcu być Polakami.
Minusem tej książki są urwane wątki, mimo że zaznaczone są rozdziały,to momentami miałam wrażenie, że raz autor w jednym rozdziale upycha kilka lat, aby w następnym skupić się na kilku miesiącach. Z pewnością "Odnaleziony portret" zyskałby w ogólnej ocenie, gdyby te trzy części Albina, Lidia i Piotrek zostały opisane w osobnych tomach. Może autor pokusi się o rozbudowanie tej historii do wydania trzytomowego?
Książka stanowi nie lada gratkę dla sympatyków historii Polski, a zwłaszcza Śląska. Dla osób. które lubią literaturę obyczajową z historią w tle też ta pozycja może być interesująca. Lekkie pióro autora sprawia, że książkę czyta się szybko.
Dziękuję wydawnictwu Novae Res za książkę.
Książka bierze udział w wyzwaniach czytelniczych organizowanych przez poligon domowy oraz pośredniczkę książek.
Fabuła jest interesująca, gdyż możemy być świadkami codziennego życia bohaterów. Jakie wyznawali ideały oraz jak kultywowali tradycje i zwyczaje śląskie. Bohaterowie są bardzo wyraziści, posiadają swoje wady i zalety, dzięki temu z tak licznej plejady postaci każdy czytelnik znajdzie swojego ulubieńca. Oczywiście są też czarne charaktery, gdyż życie nigdy nie jest idealne. Czytając o losach rodziny Schmeiduch i Szlosarków niejednokrotnie będziecie zaskoczeni, jak wiele trudności musieli pokonać członkowie rodzin. Jak duży wpływ na ich losy miały wydarzenia mające miejsce na Śląsku. Ile dylematów moralnych ci ludzie mieli mieszkając w tym samym mieście najpierw byli Ślązakami, później uważano ich za Niemców, aby na końcu być Polakami.
Minusem tej książki są urwane wątki, mimo że zaznaczone są rozdziały,to momentami miałam wrażenie, że raz autor w jednym rozdziale upycha kilka lat, aby w następnym skupić się na kilku miesiącach. Z pewnością "Odnaleziony portret" zyskałby w ogólnej ocenie, gdyby te trzy części Albina, Lidia i Piotrek zostały opisane w osobnych tomach. Może autor pokusi się o rozbudowanie tej historii do wydania trzytomowego?
Książka stanowi nie lada gratkę dla sympatyków historii Polski, a zwłaszcza Śląska. Dla osób. które lubią literaturę obyczajową z historią w tle też ta pozycja może być interesująca. Lekkie pióro autora sprawia, że książkę czyta się szybko.
Dziękuję wydawnictwu Novae Res za książkę.
Książka bierze udział w wyzwaniach czytelniczych organizowanych przez poligon domowy oraz pośredniczkę książek.
Jeżeli czytałyście/czytaliście już tę książkę, proszę podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami.
Jeżeli jeszcze nie miałyście/mieliście okazji zapoznać się z jej treścią, może Was
moja opinia do tego skłoni.
Czekam na Wasze komentarze.
tytuł: Odnaleziony portret
autor: Marian Piegza
autor: Marian Piegza
wydawnictwo: Novae Res
data wydania: 22.03.2019
ilość stron: 324
ocena: 6/10
To coś dla mojej drugiej połówki. 😊
OdpowiedzUsuńZ pewnością spodoba mu się książka.
Usuń